Pomoc dla motocyklisty potrąconego przez samochód

Pomoc dla motocyklisty potrąconego przez samochód

W maju 2017r mój brat uległ dramatycznemu wypadkowi na motorze – starsza Pani zajechała Darkowi drogę, praktycznie niszcząc mu całe życie.

Stan brata po wypadku

Brat w wypadku doznał bardzo ciężkich uszkodzeń ciała,  jego lewa ręka została dosłownie urwana. Mimo prób lekarzy, nie udało jej się „przyszyć”, musiała zostać ostatecznie amputowana na wysokości ramienia, Darek miał także połamany w kilku miejscach kręgosłup. Oprócz tego lekarze stwierdzili jeszcze: uraz wielomiejscowy, złamana prawa ręka, połamane żebra, złamanie wyrostków poprzecznych kręgów, złamanie łopatki prawej, stłuczenie płuc, stłuczenie mózgu.

Kazali mi żegnać się z bratem…

Darek przez około 3 tygodnie poddany był śpiączce farmakologicznej. Potem „wpadł” w śpiączkę naturalną. Po 2 miesiącach neurolodzy ze szpitala, w którym okoleżał, nie widząc dla brata żadnych szans, kazali mi się z nim pożegnać! Mówili, że może się już nie obudzić, a jeśli nawet kiedyś się to stanie, to pozostanie „roślinką”. Ja nie dopuszczałam takiej myśli.

Serce pękało mi z rozpaczy, I wtedy  stał się cud… pochylona nad bratem, szarpiąc go w desperacji… mówiłam, że ma się obudzić, że nie może mnie samej zostawić, że właśnie pochowałam tatę – wtedy właśnie Darkowi popłynęły łzy… Słyszał, co do niego mówię!!! Potem lekko otworzył oko i bardzo długo na mnie patrzył. A neurolodzy, których krzykiem wezwałam, powiedzieli: „No, przecież mówiliśmy, że nie wolno tracić nadziei” (?!).

Wybudzenie

Brat zaczął wodzić wzrokiem (chociaż jedno oko ciągle mu opada), ruszać głową, rozpoznawać znajomych, reagować na światło, dotykać, kiwać ręką na pożegnanie. Próbuje też coś mówić, ale to jest parę oderwanych słów…

Przypominam sobie chwile spędzone z bratem

Przypominam sobie chwile. Czasy wspólnie spędzone z nim i jego nieletnim synem. Wspólne wycieczki, odwiedziny, urlopy, święta… długie rozmowy przez telefon, zwierzanie się, śmiech, pełne zrozumienie… i respekt. To ja zawsze byłam starsza siostra, opiekunka dzieciństwa, dla rodziny, zawsze służąca pomocą duchową, fizyczną, finansową…

Moi synowie (11 i 16 lat) uwielbiają Wuja Darka. Najmłodszy jest wręcz odbiciem lustrzanym brata. Bardzo tęsknią za nim. Młodszy płacze czasami i budzi się w nocy. Pyta, czy wujek będzie mógł jeszcze kiedyś zagrać nim w piłkę nożną.

Moje życie tak się ułożyło, że mieszkam z synami sama, daleko poza granicami naszego kraju, na wsi, na pustkowiu. Nasza mama zmarła na raka, tata miał Alzheimera i też już nie żyje. Poza bratem nie został mi już nikt z rodziny. Mamy tylko siebie…

Bez rehabilitacji nie ma efektów

Mimo że upłynęło już sporo czasu od wypadku, to nie ma jakiejś wielkiej widocznej poprawy. Pracownicy państwowego zakładu opieki, w którym leży Darek rozkładają ręce i mówią, że on potrzebuje swoich, rodziny, na dłużej, wymaga ciepła rodzinnego, spokoju i pewności siebie. Miał być tutaj rehabilitowany, ale faktycznie nie jest, bo… Darek jest bardzo ciężkim przypadkiem. Więc po prostu wegetuje, nie posuwa się do przodu, nie polepsza, nie rozwija ruchowo tak jak powinien.

Niestety nie mam szans na zapewnienie mu bytu, bo nie mam warunków i mnie po prostu na to nie stać. Nie mam pieniędzy, żeby wysłać Darka na rehabilitację w prywatnych klinikach, jest skazany ciągle leżeć. Na państwowe, socjalne miejsca w tzw. domach opieki trzeba czekać do 5 lat!!! Przechodziłam to ze świętej pamięci tatą – zmarł, zanim się tam dostał…

Istnieją prywatne centra rehabilitacyjne, do których mógłby dostać się brat, ale nie do wszystkich się kwalifikuje, bo nie jest „chodzący”, nie kontaktowy, bo nie mówi i jest problem z PEG-iem.

Jedyna nadzieja w tym, żeby zabrać brata z państwowej placówki i postawić go w końcu na nogi, żeby zaczął jeść, mówić, chodzić, mieć chociaż tę jedną rękę sprawną, żeby utrzymać samemu higienę itd.

Myślałam już o porzuceniu 17-letniej pracy na potrzeby brata, przynajmniej na ten okres początkowej rehabilitacji, terapii, turnusów, ale boję się o ponowne zdobycie posady, o pracę jest coraz trudniej, a ja mam na utrzymaniu dwójkę dzieci.

Jedyna szansa, jaką widzę, to prywatna rehabilitacja, żeby Darek stanął w przenośni i dosłownie na nogach i zaczął żyć sam, bez konieczności stałej opieki osób trzecich. Poza tym potrzebny jest wózek elektryczny z pionizatorem do jako takiego funkcjonowania i pomocy właśnie przy poruszaniu i pionizacji. Według słów lekarzy i rehabilitantów, w rehabilitacji może również pomóc specjalny rower do rehabilitacji, na którym Darek powinien codziennie pracować.

Proszę o pomoc – żeby mogło być „normalniej” albo chociaż lepiej

Właśnie dlatego proszę o pomoc. Proszę o wsparcie. Wierzę, że Darek ma jeszcze szansę na normalne życie, że jest w stanie wrócić do samodzielnego funkcjonowania. Dodam, że ma dla kogo żyć. Ma 15-letniego syna, z którym nie może pograć w piłkę, wybrać się na wycieczkę, wysłuchać, poradzić ze zwierzeń czy zrobić cokolwiek innego, co robią ojcowie z nastoletnimi synami. Ma dwóch kochających go siostrzeńców, ma mnie…

Katarzyna Urban, siostra Darka Zdziebłowskiego

Jak możesz pomóc?

1. Wpłata na zbiórkę ogłoszoną na Siepomaga.pl

Specjalnie dla Darka uruchomiliśmy zbiórkę na portalu Siepomaga:

Pomóż Darkowi!

Zachęcamy do udostępniania w/w zbiórki na Waszych profilach społecznościowych.

2. Wpłata bezpośrednio na konto Fundacji Auxilia

Darowiznę na rzecz Darka prosimy przekazywać przelewem tradycyjnym bezpośrednio na konto Fundacji Auxilia:

33 1090 2590 0000 0001 3604 2000

z dopiskiem: Dla Darka

Pomoc dla motocyklisty potrąconego przez samochód
Ocena: 5/5
(głosy: 20)