O wypadku poinformował nas sąsiad, który mieszka naprzeciwko mamy. Był na miejscu i widział to na własne oczy. Pomógł mamę zaraz po potrąceniu położyć na bok, żeby mogła oddychać i nie zakrztusiła się własną krwią…
Wypadek zdarzył się na przejścia dla pieszych
Wiadomość spadła na nas zupełnie niespodziewanie i kompletnie nas zaskoczyła. Co się stało? Jak? Gdzie? Mamę potrącił samochód??? Wypadek zdarzył się na przejściu dla pieszych w Wałbrzychu. Na wysepce pomiędzy dwoma pasami ruchu. Młody człowiek jadący samochodem dostawczym BUS jechał zbyt szybko, jak na panujące na drodze warunki, zaczął hamować przed pasami, wpadł w poślizg i uderzył w mamę, która stała na wysepce dla pieszych. Po zdarzeniu okazało się, że miał łyse opony.
Karetka przyjechała dosyć szybko i od razu zabrała mamę na ostry dyżur. Tyle dobrego.
Kim jest nasza mama?
Nasza 61-letnia mama jest bardzo energiczną i aktywną kobietą. Ona jest z tych osób, które jak wejdą do pomieszczenia, to wnoszą ze sobą energię, którą „zarażają” wszystkich dookoła. Mama była zawsze bardzo aktywna fizycznie, a nawet wysportowana – chodziła na długie spacery, uprawiała nordic walking, często ćwiczyła na siłowni podwórkowej. Wydawała się „nie do zdarcia”.
Poza tym mama miała zawsze dobre serce dla wszystkich – pomagała ludziom wokół, dbała o bezdomnych, przynosząc im ciepłą herbatę i jedzenie. W dniu wypadku zanosiła kości dla psa znajomej…
Mama podłączona do tych wszystkich rurek…
Dlatego widok naszej mamy w takim stanie, podłączonej do tych wszystkich rurek i urządzeń, okazał się dla nas, jej synów i pozostałej rodziny wręcz wstrząsający. Jak to możliwe? Jak do tego doszło?
Szczerze mówiąc, na tej ulicy w Wałbrzychu zawsze zdarzały się wypadki i od lat nikt z tym nic nie robi. Dlaczego? Ale może to nie miejsce na taką dyskusję.
W wypadku najbardziej ucierpiała górna część ciała, szczególnie głowa, stąd krwotok potwardówkowy oraz krwiak skroniowo-czołowy i śródmózgowy. Do tego stwierdzono liczne złamania żeber oraz złamanie kręgu szyjnego. Mama w ciągu miesiąca przebywała w 3 szpitalach. Przeszła operację krwiaka, ale jej stan nadal jest poważny.
Mama przez długi czas była nieprzytomna. W ostatnim czasie ma otwarte oczy, patrzy się w kierunku mówiącego, ściska za rękę, a na prośbę potrafi mrugnąć. Wiemy, że to niewiele, ale dla naszej rodziny to sygnał, że jest nadzieja i że będzie lepiej.
Potrzebna opieka, leczenie i rehabilitacja
Obecnie mama wymaga opieki 24h na dobę. Z tego co już wiemy, to potrzebne będzie leczenie i rehabilitacja. Rehabilitacja neurologiczna, która jest bardzo droga. Koszty takiej rehabilitacji są ogromne, więc nie jest to kwota, którą normalnie funkcjonująca, pracująca i zarabiająca, średnia polska rodzina może unieść. Za 26 dni rehabilitacji w klinice zapłaciliśmy 26 tys. zł! A to dopiero pierwszy turnus! Rehabilitacja będzie potrzebna przynajmniej przez najbliższe pół roku, a może i dłużej.
Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do dobrych ludzi. Nigdy nie myśleliśmy, że coś takiego spotka naszą rodzinę, że będziemy prosić o pomoc obcych ludzie. Ale to nasza mama. Zrobimy wszystko żeby jej pomóc, żeby poprawić jej stan, żeby mogła znowu stanąć na własnych nogach i znowu mogła być sobą. Na tyle, na ile jest to możliwe w tej sytuacji. W takich wypadkach nie ma reguły. Jednak razem z resztą rodziny wierzymy, że jeszcze będzie dobrze. Na powrót mamy czeka również jej wnuk Piotruś. Potrzebujemy jednak Twojej pomocy. Pomożesz?
Darek i Tomek Marszałek, synowie Anny
Jak możesz pomóc?
1. Wpłata na zbiórkę ogłoszoną na Zrzutka.pl
Specjalnie dla Anny uruchomiliśmy zbiórkę na portalu Zrzutka:
Zachęcamy do udostępniania w/w zbiórki na Waszych profilach społecznościowych.
2. Poprzez wpłatę bezpośrednio na konto Fundacji Auxilia
Darowiznę na rzecz Anny prosimy przekazywać przelewem tradycyjnym na konto Fundacji Auxilia:
Santander Bank Polska S.A.
33 1090 2590 0000 0001 3604 2000
w tytule przelewu wpisując: Dla Anny.